niedziela, 28 lutego 2016

JUŻ SĄ!!!

*   *   *   *   *
 
I nareszcie są.
Nasze kochane maleństwa.
Ale po kolei.

24 lutego już wiedziałam, ze nadszedł właśnie ten dzień. Mimo, że swoim zwyczajem Totti była bardzo spokojna, a temperatura płatała figla i od niemalże 12 godzin zatrzymała się na poziomie 36,30 st.C. czułam, że moment powitania maluszków już jest blisko.

Po 15 urodził się pierwszy, czarno-biały piesek, przepięknie umaszczony z doskonałymi irlandzkimi białymi znaczeniami. Duży, a nawet jak na beardeta bardzo duży - 415 g.
I jak każdy pierworodny chłopiec w każdym miocie otrzymał niebieską tasiemkę.

Troszkę po ponad poł godzinie urodziło się kolejne szczenię - nie mogłam uwierzyć swoim oczom, kiedy zobaczyłam cudownego brązowego chłopczyka.
BRĄZOWY!!! Mój ulubiony kolor beardeta, kolor, którego po tym kryciu się nie spodziewałam, gdyż Fiston - ojciec szczeniąt jest błękitny.
Oczywiste jest dla mnie, że do głosu doszły geny po fenomenalnym dziadku obojga rodziców -  MultiCH, IntCh, kilkakrotny Zwycięzca wystaw klubowych, Zwycięzca Świata Weteranów Herning 2010 SAUDADE de Shaleemar (Greg) oraz babci szczeniąt od strony ojca JPlCh PlCh ALMA z Pierwszej Ligi. Oba te wspaniałe psy dawały miedzy innymi w brązowym kolorze, mimo, iż same były czarno-białe.

Po niespełna godzinie urodził się kolejny czarno-biały piesek, równie piękny jak poprzedni. Także sporych rozmiarów. I tak jak to jest z moją Totti, która rodzi łatwo i stosunkowo szybko, po 20 minutach urodził się następny chłopczyk. Tym razem również brązowy i ogromny, ważący 440g, z cudownymi, nie małymi białymi znaczeniami na główce i przesłodką słodką brązową plamką na samym jej czubku. Przesłodki.

Po 4 szczeniąt Totti zrobiła sobie dłuższą przerwę na odpoczynek. Po 20 urodziła ostatniego szczeniaczka - prześlicznego czarno-białego synusia.
 
*   *   *
 
Byłam przeszczęśliwa, że poród minął sprawnie i bez komplikacji. Czujne oko naszego niezastąpionego dr Romana Lizonia, dało mi oczywiście wsparcie.
Niestety, mimo, że bardzo liczyłam, że będzie mi dane powitać moją koleją sunię, która miała już imię, troszkę było mi smutno, że jednak nie tym razem....
Jednak widok tych przecudnych szkrabów, szczególnie dwójki brązowych cudeniek, osłodził mi trochę mój niedosyt.
Teraz najważniejsza jest opieka nad nimi.

Totti i jej ogromni synkowie mają się świetnie.

  

wtorek, 23 lutego 2016

61 dzień ciąży

*   *   *   *   *
Mam nadzieję, że już jutro będę mieć dla Was jedynie wspaniałe wieści.
Czekamy na rozpoczęcie się akcji porodowej.

Totti jest już gotowa, teraz sygnał od maluchów.
Temperatura Totti spadła do 36.41 st.C i już zaczęła wzrastać. A zatem pozostało nam jedynie czekać na pomyślne rozwiązanie.

Wszystko jest już przygotowane, weterynarz powiadomiony, a Totti odsypia, choć może raczej nadsypia się na zapas.

W nocy troszkę pokopała w kojcu. To typowe zachowanie atawistyczne po wilczych przodkach, którzy rodzili się w jamach pod konarami drzew, lub w wykopanych przez siebie, bezpiecznych dla przyszłych szczeniąt legowiskach.


Pozostaje nam już tylko czekać.
Trzymajcie kciuki i wysyłacie nam dobre myśli, których teraz bardzo potrzebujemy.

Zamykam komputer. To czas tylko dla Totti i dla maleństw, które już niedługo powitam na świecie.
Wśród nich jest także moja nowa "kudłata córeczka" - Frida.


niedziela, 21 lutego 2016

59 dzień ciąży

*   *   *   *   *
Poród już za pasem. Totti jest już bardzo ociężała i przesypia większość dnia, zbierając siły do czekającego ja wysiłku. Nawet nie ma ochoty na dłuższe spacery.
Po 20 minutach powolnego spacerowania, wyraźnie chce wracać do domu.

Mamo, wracamy!

W mojej sypialni od wczoraj stoi gotowy kojec porodowy, w którym narodzą się Tottinkowe słodziaki.
Wszystko już przygotowane - sterty jednorazowych papierowych ręczników, podkłady higieniczne, gruszka od odśluzowywania dróg oddechowych i nosków maluszków, kolorowe tasiemki do ich oznaczania, waga, i mały mikro kojec z ciepłym spodem, w którym będą nowo narodzone szczeniaczki w czasie, gdy kolejny maluszek będzie przychodził na świat.

Temperatura Totti jeszcze nie spadła - co jest oznaką porodu, który ma nastąpić od 12 do 24 godzin od spadku.
Prawda jest też taka, że nie wszystkim suczkom spada temperatura, a przy ostatnim porodzie Totti, temperatura na krótko do 36.09 st C., a poród zaczął się po 5 godzinach od spadku.

Czekamy...

czwartek, 18 lutego 2016

56 dzień ciąży

*   *   *   *   *  
 
Rozpoczął się ostatni etap ciąży. Dzisiaj mija 56 dzień ciąży. Brzuszek Totti jest już duży, a sama przyszła mama czuje wyraźnie jego ciężar.
Poniedziałkowa kontrola u dr Ani Białkowskiej, dodatkowe badanie krwi (morfologia+biochemia) i usg, potwierdziły, że wszystko jest w najlepszym porządku i możemy spokojnie przygotowywać się do powitania na świecie naszych skarbeczków.
I raczej możemy liczyć na większą liczbę szczeniaczków, niż zakładaliśmy na początku ciąży...
 
*   *   *
W czterech sutkach pojawiło się już mleko, zatem nie ma na co czekać, tylko czas najwyższy rozpocząć ostatnie przygotowania.
Podczas weekendu rozstawię już kojec porodowy. Totti i jak śpi w naszej sypialni, ale miejsce do porodu przygotujemy w pokoju, który nazywamy porodówką. Najważniejsze, by Totti czuła się komfortowo i bezpiecznie, by w jak najlepszych warunkach mogły narodzić się szczeniaczki.
 
*
Ten ostatni czas oczekiwania jest chyba najtrudniejszy i ciągnie się okropnie długo.... 
 
 

wtorek, 9 lutego 2016

47 dzień ciąży

 
 *   *   *   *   *
Wczoraj pojechaliśmy do pani dr Anny Białkowskiej, na kontrolne usg. Za około dwa tygodnie planowany jest poród Totti, więc już czas najwyższy by skontrolować stan naszych maluszków.
Zgodnie z diagnozą pani weterynarz Totti ma się dobrze, a maluszki wręcz wyśmienicie. Są ruchliwe i bardzo żywotne, a ich serduszka mocno biją.
Szczeniaczki są zbliżonej wielkości, co świadczy o bardzo dobrym przebiegu ciąży.
Takie wieści napawają mnie ogromną radością.

*   *   *   *   *
Totti już wyraźnie się zaokrągliła - ciąża jest już mocno widoczna. Moja Królewna uwielbia głaskanka po ciążowym brzuszku. Wystarczy dotknąć jej boczku, by id razu kładła się na plecki dumnie odsłaniając różowe cycusie i ciążowy brzusio. Całkiem typowe - przecież to moja najukochańsza Totti - wielkie jak lotnisko serce otoczone futrem.

Już nie mogę się doczekać maluszków - tych przesłodkich kuleczek, które wiem, że będą mieć fantastyczny charakter swojej mamusi.